Forum Historie Innego ¦wiata Strona G³ówna


Historie Innego ¦wiata
Opowiadania,powie¶ci, ksi±zki fantasy
Odpowiedz do tematu
Andamar- Tajemniczy zamek?
blazej01
Administrator


Do³±czy³: 16 Cze 2006
Posty: 36
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5

Zegar wybi³ w³a¶nie pó³noc. Na zamku nie by³o ju¿ nikogo. W ¿adnym pokoju nie pali³a siê ¶wieca. Twierdzê ogarnê³a g³êboka cisza.

Elenear, który mia³ sw± komnatê na czwartym piêtrze, nigdy nie chodzi³ tak wcze¶nie spaæ. Zawsze przy lampie lubi³ czytaæ literaturê o demonach, wampirach i o wszelkich innych tajemniczych stworzeniach. Teraz jednak czyta³ ksi±¿kê opart± na faktach. By³a to historia pewnego szkockiego zamku zwanego Andamar. W tym o to miejscu, raz na 3 miesi±ce, s³ychaæ by³o krzyk dziecka. Jak donosz± legendy, lament dochodzi³ z podziemi, b±d¼ te¿ z dzwonnicy. Wszystko to zainspirowa³o Eleneara do zgromadzenia wszelkich powsta³ych zapisków dotycz±cych tego miejsca. Jak mo¿na przeczytaæ w dziejach tej warownej twierdzy, znajdowa³a siê ona nieopodal lasu Ivandarn. By³a to bardzo pilnie strze¿ona budowla, gdy¿ zawiera³a zagadkê, jak umar³ ostatni dziedzic tronu dynastii Kommenwerów. Wszyscy dot±d podejrzewali, i¿ by³ to jedyny syn rodziny królewskiej.
Elenear do¶wiadczony historyk, archeolog, a jednocze¶nie doktor parapsychologii, podj±³ decyzjê - Wyruszê tam i jako pierwszy rozwik³am t± zagadkê - lecz nikt tych s³ów nie us³ysza³. Zamek ogarnê³a noc, wiêc wypowiedziane przez niego zdanie odbi³o siê echem od kamiennych ¶cian. Im bardziej zag³êbia³ siê w dokument, tym bardziej by³ pewny swojej decyzji. W komnacie panowa³a g³êboka cisza, s³ychaæ by³o tylko strzelaj±ce p³omienie w ognisku. Wskazówki zegara wskazywa³y ju¿ 2 w nocy.
Elenear by³ ju¿ zmêczony, wiêc w³o¿y³ kawa³ek kartki jako zak³adkê do ksi±¿ki, po czym poszed³ spaæ.

***



- Dzieñ dobry - rzek³ historyk do s³u¿±cej w jadalni. By³a dziesi±ta rano. Wysoko na sklepieniu znajdowa³o siê s³oñce. Wia³ lekki wiatr, dziêki któremu nie odczuwa³o siê tak dotkliwie gor±ca.

Kiedy ¶niadanie zosta³o podane, pan Reyon (tak bowiem nazywa³ siê Elenear) zabra³ siê do niego z wilczym apetytem. Potrawa le¿±ca na talerzu wygl±da³a do¶æ dziwnie. Sam historyk przygl±da³ siê jej bacznie. Po jakim¶ czasie zapyta³ - Saro, czym jest i jak nazywa siê to danie?
- Jest to posi³ek zwany "Lwi± Paszcz±". Sk³ada siê on z wydr±¿onych wcze¶niej kawa³ków miêsa i ostrego sosu naszego kucharza, pana Hamana. Wszystko to jest oblewane winem z owoców naszego ogrodu - odrzek³a Sara.
Po tych s³owach Elenear zabra³ siê do jedzenia. Sara bacznie obserwowa³a Reyona, jak z wielkim zapa³em konsumuje danie.
Po jakich¶ dziesiêciu minutach, gdy historyk zjad³, zapyta³a:
- I jak smakowa³o?
- By³o rewelacyjne - odpowiedzia³ archeolog. S³u¿±ca u¶miechnê³a siê.

Nagle z ust Eleneara pad³o pytanie:
- Saro, czy wiesz co¶ mo¿e na temat zamku Andamar?
Pracownica kuchni by³a zdziwiona, lecz odpowiedzia³a: - Tak, kiedy¶ w mie¶cie s³ysza³am o nim legendê. Chce j± Pan us³yszeæ?
D³ugo nie musia³a czekaæ na odpowied¼:
- Oczywi¶cie, ¿e tak - odpar³ doktor, siadaj±c na krze¶le stoj±cym przy oknie. W rêce trzyma³ kieliszek czerwonego wina.
- Jak g³osi legenda, król tamtego zamku mia³ jednego syna, a co za tym idzie jedynego nastêpcê tronu. Jednak ¿ywi³ do niego ogromn± nienawi¶æ. Kiedy my¶la³ o tym, ¿e kiedy¶ zostanie przez niego zast±piony, wpada³ w wielk± z³o¶æ. Matka - ciep³a, mi³a, kochaj±ca Eva broni³a swego syna przed agresj± ze strony ojca. Nie chcia³a, by co¶ mu siê sta³o, lecz nie mog³a byæ zawsze przy nim.
Pewnego dnia dziecko zachorowa³o. Poniewa¿ królewskiego lekarza nie by³o akurat w Andamar, trzeba by³o sprowadziæ jakiego¶ z pobliskiego miasta. Królowa, nie chc±c zawierzaæ tak wa¿nej sprawy ¿adnemu z podw³adnych, osobi¶cie wybra³a siê w drogê. Jednak los bywa okrutny. Eva nie dojecha³a na miejsce. Rydwan, którym podró¿owa³a, spad³ nagle ze ska³y i rozbi³ siê na stromych zboczach, bêd±cych lini± brzegow± morza Saven.
Kierowcy rydwanu nie odnaleziono, za¶ cia³o matki by³o rozszarpane, gdy¿ nabi³a siê na ostr±, niczym nó¿ ska³ê. Wiadomo¶æ ta obieg³a pobliskie miasteczka, trafiaj±c tak¿e do Andamar. Wszyscy bardzo prze¿ywali to, co siê sta³o. Król jednak by³ chyba z tego rad z tej nowiny, poniewa¿ wiedzia³, ¿e teraz nie ma nikogo, kto broni³by jego syna. Wiedzia³, ¿e jego dynastia nie przetrwa, jednak wola³ oddaæ zamek we w³adanie komu¶ obcemu.
Jak mówi± opowie¶ci, w³adca Andamaru zamurowa³ cia³o dziecka albo w lochach, albo w pó³nocnej ¶cianie dzwonnicy. Lecz nikt nigdy tego nie potwierdzi³, gdy¿ wej¶cia do zamku nie ma. Zosta³o ono zburzone po ¶mierci króla. Inne historie mówi±, i¿ istnieje drugie wej¶cie do twierdzy. Nie wiadomo jednak, gdzieono jest.

Zapad³a cisza, Elenear z Sar± wymienili spojrzenia, lecz ¿adne z nich nie przemówi³o. S³oñce znajdowa³o siê juz w zenicie, niebo by³o bezchmurne, a drzewa owiewa³ lekki, ch³odny wiatr.
Po jakim¶ czasie Reyon zapyta³: - Czy to wszystko, co wiesz o tym miejscu?
- Tak, tylko ta legenda kr±¿y po mie¶cie - odpowiedzia³a s³u¿±ca.
Po tych s³owach ruszy³a w stronê k±cika, gdzie sk³adowane by³y naczynia. Ca³a historia opowiedziana przez Sarê, umacnia³a doktora w przekonaniu, i¿ powinien jechaæ do Andamaru. Zagadka ta mia³a pod³o¿e historyczne, jak i archeologiczne. Kiedy s³u¿±ca wróci³a do kuchni zapyta³:
- Jak mogê tam dojechaæ?
Ona, zdziwiona pytaniem, odpowiedzia³a:
- Kiedy przekroczy pan granice miasta Iven, od strony po³udniowej ujrzy pan skrzy¿owanie. Nale¿y jechaæ w prawo, a potem ca³y czas prosto. Po jakich¶ dziesiêciu minutach drogi, widaæ bêdzie las. Gdy przekroczy pan jego progi, po lewej stronie ujrzy pan jedn± wie¿ê zamku. To bêdzie w³a¶nie to miejsce.
Elenear, na potwierdzenie wskazówek, skin±³ g³ow±, po czym powtórnie zapyta³:
- Ile czasu zajmuje podró¿ i czy który¶ z nadwornych rydwanistów zna tê drogê?
- Ca³a podró¿ zajmuje oko³o 2 godzin, a jedynym kierowc±, znaj±cym to miejsce jest Remus.
- Bardzo dziêkujê za ca³y po¶wiêcony mi czas i za wszelkie porady - odrzek³ archeolog, po czym ruszy³ w stronê wyj¶cia. Sara wsta³a szybko za nim, u¶miechaj±c siê w jego stronê.

Elenear, zamkn±wszy drzwi jadalni, ruszy³ w stronê stajni, gdzie przypuszczalnie znajdowa³ siê Remus. Id±c przez dziedziniec, podziwia³ obrazy. Prezentowa³y siê one cudownie, na tle czerwonych p³ócien, znajduj±cych siê na ¶cianie. Kiedy opu¶ci³ mury zamku, skierowa³ siê w stronê drewnianego budynku. By³ on oddalony o jakie¶ dziesiêæ minut drogi od twierdzy. Pomy¶la³ „taki spacer dobrze mi zrobi, uporz±dkujê wszystkie my¶li”. Gdy zbli¿a³ siê do miejsca, gdzie trzymano konie, ujrza³ stoj±cego przy bramie mê¿czyznê. By³ on szczup³y i wysoki, mia³ oko³o 185 cm wzrostu. Jego w³osy by³y d³ugie i czarne. Na jego twarzy widnia³ u¶miech.

Elenear zbli¿y³ siê do niego, wyci±gaj±c rêkê na przywitanie.
- Witaj Remusie, jestem Elenear Reyon.
- Dzieñ dobry, w czym mogê pomóc? – odrzek³ mê¿czyzna.
- Jak mi wiadomo, jako jedyny znasz drogê do zamku Andamar. Chcia³bym tam pojechaæ, dlatego zwracam siê do Ciebie. -
- Tak, tylko ja umiem tam dojechaæ. Co Pana sk³oni³o do takiej wyprawy?
- Przeczyta³em ostatnio historiê tego miejsca i, powiem szczerze, to mnie zainspirowa³o. Jestem z zawodu historykiem i archeologiem, wiêc sprawy z tych dziedzin s± mi dobrze znane. Ciekawi mnie, co siê sta³o z jedynym synem Kommenwerów.
Z twarzy Remusa znikn±³ u¶miech. W jego miejsce pojawi³a siê powaga.
- A kiedy chcia³by pan tam wyruszyæ?
- To zale¿y tylko od ciebie, Remusie. Kiedy bêdziesz mia³ czas?
- Jutro mam czas, bodaj¿e oko³o 11 rano. Odpowiada panu ten termin?
- Wy¶mienicie, oczywi¶cie, ¿e mi odpowiada. To jak, jutro widzimy siê o 10:45 przed g³ównym wej¶ciem?
- Dobrze, bêdê czeka³ o tej godzinie. Do widzenia.
- Do widzenia – zakoñczy³ rozmowê Reyon, udaj±c siê z powrotem do zamku. Tam skierowa³ siê do swojej komnaty.



***


Mija³a godzina 22, a Elenear nadal by³ zanurzony w lekturze o tajemniczym zamku. Do koñca zosta³o mu zaledwie piêtna¶cie stron, a czyta³ je, jakby zaczyna³ od pocz±tku. Z zapartym tchem ch³on±³ litery. Ksi±¿ka koñczy³a siê s³owami "Nikt do zamku wej¶cia nie znajdzie". Pogr±¿ony w my¶lach, po przeczytaniu tego wersu, zacz±³ przygotowywaæ ekwipunek, który mia³ zabraæ ze sob± w podró¿. Na ³ó¿ku odk³ada³ najpotrzebniejsze rzeczy: jedzenie, mapê, lampê z zapasem nafty i nó¿ w razie niebezpieczeñstwa. Wszystko to starannie zapakowa³ do skórzanej torby, postawi³ nieopodal drzwi, po czym poszed³ spaæ z my¶l± „Jutro wszystko siê oka¿e”.


***


S³oñce piê³o siê ku górze, a jego ciep³e promienie ogrzewa³y twarz Eleneara. Drewniany zegar, stoj±cy blisko paleniska, wskazywa³ godzinê 8:30, a wiêc do ¶niadania by³o jeszcze pó³ godziny. Kiedy doktor by³ zanurzony w my¶lach, za oknem s³ychaæ by³o ¶miech dzieci. Pochodzi³y one zapewne z pobliskiego miasteczka Iven. Rado¶æ, jaka z nich emanowa³a, by³a skutkiem zakoñczenia roku szkolnego, nadej¶ciem lata, a co za tym sz³o, koñcem zmartwieñ i ci±g³± zabaw± na podwórku. Kiedy archeolog wróci³ z krainy marzeñ do rzeczywisto¶ci, ubra³ siê i zszed³ na dó³. W jadalni, dok±d siê uda³, czeka³a na niego Sara i przygotowane ¶niadanie.
Kiedy Elenear usiad³ do sto³u, s³u¿±ca nala³a mu herbaty do fili¿anki, po czym rzek³a:
- Smacznego.
Reyon przytakn±³ i zabra³ siê do jedzenia. Tym razem posi³ek by³ normalny, albowiem sk³ada³ siê z wiejskiej pajdy chleba, sera i kilku kawa³ków sma¿onej szynki z dzika. Po skonsumowaniu, Elenear wsta³ od sto³u, podziêkowa³ i skierowa³ siê w stronê wyj¶cia. Jego drogê do drzwi jadalni przerwa³y s³owa Sary:
- Zapomnia³by pan prowiantu na drogê.
Doktor zwróci³ siê do niej, zabra³ pakunek, ponownie dziêkuj±c. Po kilkunastu sekundach znajdowa³ siê ju¿ za drzwiami.
Wróci³ do swego pokoju po przygotowane wcze¶niej rzeczy do podró¿y. Upewni³ siê, czy wszystko zabra³, a nastêpnie opu¶ci³ komnatê i zamkn±³ j± na klucz.
***


W drodze do wrót zamku, napotka³ starca, którego nigdy wcze¶niej nie widzia³. By³ to mê¿czyzna w podesz³ym wieku, mia³ siwe, nieuczesane w³osy. Na oczach nosi³ stare okulary i drewnian± laskê, któr± siê podpiera³. Reyon nie wiedzia³, jak ma siê zachowaæ – przej¶æ, nie zwracaj±c na siebie uwagi, czy rozpocz±æ konwersacjê z nieznajomym. Postanowi³, ¿e wybierze pierwsz± mo¿liwo¶æ. Kiedy mija³ starca, ten odezwa³ siê:
- Poczekaj, cz³owieku, chcê zamieniæ z tob± s³ówko. Elenear podszed³ do nieznajomego i, nie czekaj±c na to, co ma zamiar powiedzieæ, zapyta³:
- Czy Pan mnie zna?
Mê¿czyzna odpowiedzia³:
- Nie, ale dosz³y mnie s³uchy i¿ wybierasz siê do Andamar. Czy to prawda?
- Owszem - odpar³ stanowczo doktor, zadaj±c kolejne pytanie:
- A pan kim jest?
- Widzisz, cz³owieku, ja, Haran by³em s³ug± na zamku króla Kommenwerów. S³u¿y³em tam blisko 40 lat. Znam dok³adnie historiê tego miejsca, jak i dzieje panuj±cej tam dynastii.
- Czy zechcia³by pan pojechaæ tam ze mn±? Ja znam dzieje tego zamku tylko z ksi±¿ek.
- Z najwiêksz± przyjemno¶ci± jeszcze raz odwiedzê stare mury po kilkunastoletniej przerwie.
To, co powiedzia³, zdziwi³o Eleneara, gdy¿ spodziewa³ siê on zupe³nie odwrotnej reakcji. Obawia³ siê, ¿e mê¿czyzna od razu odmówi. Ciszê przerwa³y s³owa Reyona.
- O 10:45 jestem umówiony z rydwanist± Remusem. Je¶li Pan naprawdê chcê jechaæ, proszê byæ o tej godzinie przy g³ównych drzwiach.
- Oczywi¶cie bêdê, do zobaczenia – odpar³, po czym skierowa³ siê w stronê czê¶ci zamku znajduj±cej siê na 2 piêtrze. Doktor za¶, przeciwnie, pod±¿y³ ku drzwiom. Zapragn±³ spaceru przed podró¿±, gdy¿ wiedzia³, ¿e bêdzie to d³ugi dzieñ.


***


Na my¶l, ¿e za 10 minut podjedzie rydwan, Elenearowi serce bi³o dwa razy mocniej i szybciej. By³ tak podekscytowany, ¿e nie potrafi³ znale¼æ miejsca, gdzie móg³by spokojnie usi±¶æ. Kiedy doktor sta³ przy drzwiach zamku, us³ysza³ za plecami znany, juz wcze¶niej s³yszany g³os. Nale¿a³ on do Sary. W jego tonie by³o s³ychaæ obawê i niepokój. Powiedzia³a do nich:
- Niech Pan uwa¿a na siebie, to zdradliwe miejsce – a nastêpnie odesz³a. Chwilê pó¼niej o uszy odbi³ siê g³os znacznie powa¿niejszy. Teraz przed oczyma sta³ starzec, trzymaj±c w rêku sw± drewnian± laskê, na której by³y wyryte nieznane symbole. Nie nurtowa³o to a¿ tak Reyona. Przyczyn± jego zadumy by³ prawdziwy powód, dlaczego Haran chce jechaæ do Andamar.
- Jestem gotowy do podró¿y - powiedzia³ mê¿czyzna, u¶miechaj±c siê.
- To dobrze, niebawem zjawi siê rydwan - odpar³ doktor.
Gdy obydwoje stali pogr±¿eni w ciszy, w oddali by³o s³ychaæ stukot kopyt pêdz±cych koni. Z piaskowej mg³y wy³oni³ siê czarny rydwan, na przedzie którego by³ Remus. Pojazd by³ poka¼nych rozmiarów. Rzuca³y siê w oczy olbrzymie ko³a. U góry, oparte na wspornikach, rozpo¶ciera³o siê bia³e p³ótno, chroni±ce podró¿uj±cych przed upalnym s³oñcem.
Rydwanista jak zwykle by³ u¶miechniêty. Na sobie mia³ czarny garnitur. W rêku trzyma³ skórzany bat. Gestem drugiej rêki zaprosi³ mê¿czyzn do ¶rodka. Kiedy przed wej¶ciem stan±³ Haran, Remus przywita³ siê z nim, ¿ycz±c mi³ej podró¿y. Za nim wsiad³ Elenear, trzymaj±cy w rêku sw± br±zow± torbê. Po chwili obydwoje byli gotowi do wyprawy, co powiedzieli rydwani¶cie.

Ich podró¿ siê zaczê³a...

Przez pierwsz± godzinê, wyprawa przebiega³ pomy¶lnie . Na zewn±trz, s³oñce dawa³o siê we znaki, lecz wia³ ch³odny, lekki wiatr, dziêki któremu nie da³o siê odczuæ wysokiej temperatury panuj±cej poza pojazdem. Niebo by³o prawie bezchmurne, tylko na pojedynczych skrawkach sklepienia widnia³y bia³e, du¿e chmury.
Ciszê panuj±c± w rydwanie zak³óci³ Haran.
- Co ciê zainspirowa³o do tej wycieczki? Czemu tak bardzo chcesz poznaæ historiê tego miejsca? – zapyta³ Reyona. Elenear, wyrwany z my¶li, odpowiedzia³:
- Gdy studiowa³em do¶æ dog³êbnie dzieje rodu Kommenwerów, wydawa³o mi siê, i¿ by³a to pe³na szczê¶cia, kochaj±ca siê rodzina. Legendy mówi± jednak inaczej, zaprzeczaj± wszelkim faktom zawartym w publikacjach na ten temat. Powiadaj± bowiem, ¿e to w³a¶nie król zorganizowa³ morderstwo Evy, ¿e to on zabi³ ich jedynego syna i pogrzeba³ wszelkie nadzieje na to by ich dynastia przetrwa³a do dzi¶. Te sprzeczne informacje sk³oni³y mnie do przyjazdu tutaj, do tego jak¿e tajemniczego miejsca – tu Elenear zrobi³ przerwê, po czym zacz±³ mówiæ dalej. - Kolejn± zagadk± s± ukryte wrota zamku. ¬ród³a pisane mówi±, i¿ wrota zosta³y zniszczone, za¶ legendy powiadaj± o istnieniu innej bramy, wiod±cej do serca zamku - komnaty króla. Wszelkie te pytania da³y mi wiele do my¶lenia. Dlatego tu jestem – zakoñczy³ historyk.
- Rozumiem, widzê, ¿e masz obszerne wiadomo¶ci zwi±zane z t± twierdz±, lecz by dok³adnie rozwik³aæ zak³adkê tego mrocznego miejsca, trzeba znaæ je od ¶rodka. Nale¿a³o tam byæ, kiedy têtni³o ¿yciem i kiedy umiera³o. Jestem jedyn± osob± z tamtego okresu, która przetrwa³a do dzi¶. Reszta mieszkaj±cych w Andamarze, postrada³a zmys³y, tak samo jak w³adca tronu. Trzymaj siê blisko mnie, a na pewno nastêpne pokolenia bêd± o tobie pamiêtaæ.
Po tych s³owach zapad³a g³êboka cisza. Trwa³a ona do¶æ d³ugo, do czasu, kiedy Elenear zapyta³ kierowcy:
- Ile jeszcze czasu pozosta³o?
- Jeszcze jakie¶ 40, a mo¿e nawet 30 minut - odpowiedzia³ Remus.

Do koñca podró¿y nie pad³o ju¿ ¿adne pytanie.


Promienie s³oñca przybiera³y na sile. Nadal lekko wia³ wiatr, och³adzaj±c nieco powietrze.

W pewnym momencie starzec zawo³a³ do Reyona:
- Spójrz, czerwona wie¿a zamku, jeste¶my na miejscu.
- Tak, d³ugo czeka³em na tê chwilê- odrzek³ Reyon z u¶miechem na twarzy.
Kiedy dojechali ju¿ na miejsce, Remus zapowiedzia³:
– Zostanê tutaj, aby dokarmiæ konie. Bêdê czeka³ przy pó³nocnej ¶cianie zamku.
Obydwoje zgodzili siê i opu¶cili pojazd, ruszaj±c w stronê tajemniczego miejsca. Im bli¿ej byli celu, tym mocniej bi³y im serca. W koñcu stanêli na przeciwko kamiennej tablicy z napisem „ Ród Kommenwerów wita ka¿dego wêdrowca”. Obok widnia³a druga. Napis na niej g³osi³: "Tu pochowani zostali Król Camen, ¿ona jego, Królowa Eva i ... z dynastii Kommenwerów." To wolne miejsce obok imion pary królewskiej wprawi³o w zadumê obydwóch mê¿czyzn. Bardziej zaciekawi³o to Eleneara, lecz nie zapyta³ starca, co o tym my¶li. Ruszyli dalej w poszukiwaniu wrót. Zamek otoczony by³ z ka¿dej strony lasem. Przewa¿a³y w nim drzewa li¶ciaste. Trawa woko³o budynku wygl±da³a na dawno nieprzycinan±, co potwierdzi³ sam Haran. Czê¶æ okien w twierdzy by³o powybijanych. Powodem pewnie by³y zabawa tutejszej m³odzie¿y, b±d¼ ataki z³odziejów na ten obiekt.

Obeszli zamek kilkakrotnie, lecz bo drzwiach nie by³o ani ¶ladu. W pewnej chwili, Elenear zosta³ sam, a starzec gdzie¶ znikn±³. W poszukiwaniu towarzysza, doktor oddali³ siê od budowli i uda³ w kierunku pó³nocnym.

Kiedy w oddali, za jego plecami, znikn±³ zamek, us³ysza³ d¼wiêk przypominaj±cy przesuwanie kamieni. Pod±¿y³ za swym zmys³em i gdy obchodzi³ zamczysko od strony wschodniej, ujrza³ rozsuniête dwa olbrzymie bloki skalne. Z niepewno¶ci± zbli¿y³ siê do nich. Na jednym z kamieni pokrytych mchem widnia³ napis " Venatim Es Patiem Manue Ake ". Elenear nie wiedzia³ co to znaczy³o, lecz by³ na tyle spostrzegawczy, ¿e skierowa³ swój wzrok ku drugiemu g³azowi. Obszed³ go kilkakrotnie, lecz dopiero za 6. razem dostrzeg³ wyryty w skale napis po którym sp³ywa³a krew. ¦wie¿a, nie zaschniêta krew. Przetar³ go, po czym odczyta³ litery, które sk³ada³y siê w jedn± ca³o¶æ " Tylko wierny s³uga po 40 latach otworzy wrota. Camen K." To wszystko wyja¶ni³o pytania jakie dwoi³y siê i troi³y w g³owie do¶wiadczonego archeologa. Wiedzia³ ju¿ dlaczego Haran zgodzi³ siê bez sprzeciwu, dlaczego by³ tak dziwnie spokojny i u¶miechniêty. W ci±gu jednej chwili wszystko sta³o siê banalnie proste. Jednak teraz to nie by³o najwa¿niejsze, spraw± priorytetow± by³o zej¶cie w g³±b nie o¶wietlonego tunelu, jaki pojawi³ siê pod dwoma blokami skalnymi. By³y tam drewniane schody, zanim jednak wyruszy³, Elenear wyj±³ z torby lampê, zapali³ j±, po czym ruszy³ drog± w nieznane. Kiedy przekroczy³ próg tunelu, us³ysza³ g³uchy ³oskot. Obejrza³ siê i z przera¿eniem zauwa¿y³ zmierzaj±ce w swoim kierunku bloki skalne. Archeolog zacz±³ biec w ich kierunku, jednak siê spó¼ni³. Kto¶ musia³ zamkn±æ wej¶cie. Reyon ruszy³ w dó³, wiedz±c, ¿e tylko to mu pozosta³o.
Tunel by³ w±ski, wiêc nie by³o mo¿liwo¶ci i¶æ, bêd±c wyprostowanym.
- Zapewne zej¶cie tymi schodami nie sprawi³o Haranowi ¿adnej trudno¶ci - pomy¶la³ Reyon, kontynuuj±c sw± podró¿. Gdyby nie lampa, któr± zabra³ ze sob±, mia³by ogromne problemy z pokonaniem tunelu. Po pewnym czasie jego noga stanê³a na równym pod³o¿u.
Sta³ przez chwilê w bezruchu, próbuj±c rozprostowaæ ko¶ci. Kiedy postanowi³ ponownie rozpocz±æ ruch ujrza³ w ¶wietle lampy, krople krwi na posadzce. „To znak, ¿e starzec jest gdzie¶ blisko. Czy mo¿e to jaka¶ inna osoba?” - taka my¶l przebieg³a przez umys³ historyka gdy kierowa³ siê naprzód. Im dalej szed³, krople by³y coraz wiêksze i bardziej wyraziste. Ich konsystencja dawa³a do zrozumienia, i¿ by³y ¶wie¿e. Wreszcie, wêdrówka dobieg³a koñca. Na koñcu tunelu Elenear ujrza³ nowe schody. By³a to jedyna droga, wiêc Reyon nie mia³ problemu w któr± stronê siê udaæ. Droga ta prowadzi³a na pierwsze piêtro zamku gdzie, jak wynika³o z ksi±¿ek, kiedy¶ znajdowa³a siê jadalnia, ³a¼nia oraz pokój go¶cinny. Na drugim za¶, by³a komnata króla, jego ma³¿onki oraz pokój dzieciêcy. Trzecie piêtro w po³owie uleg³o spaleniu, lecz po³±czenie do dzwonnicy ocala³o. Przeszed³ spokojnie pierwsz± kondygnacjê, obserwuj±c na pod³odze krople krwi. By³y takich samych rozmiarów. Ruszy³ schodami na górê i gdy jego noga stanê³a na pierwszym stopniu us³ysza³ g³osy:
- Bracie, po 40 latach znów siê widzimy. Jak tu wytrzyma³e¶ w tych warunkach?
Elenear nie wierzy³ w³asnym uszom, teraz w zamku by³y trzy osoby. On, Haran i jego brat. Ci±gle drêczy³o go pytanie: „Jak to mo¿liwe?”. W koñcu ruszy³ na drugie piêtro, gdzie zobaczy³, jak Haran obejmowa³ w ge¶cie rado¶ci swego brata. O ile Reyon dobrze zauwa¿y³, druga postaæ by³a wy¿sza od starca, jej twarz wygl±da³a na strasznie wychudzon±. Na jego g³owie by³o niewiele br±zowawych w³osów.

Spokojnym krokiem, doktor ruszy³ w stronê dwóch braci.

- Jak mnie znalaz³e¶? zapyta³ Haran.
Odpowied¼ nadesz³a do¶æ szybko:
- Pod±¿a³em za kroplami krwi. Dlaczego na kamieniu by³a krew? - zapyta³.
- Mog³e¶ tego nie doczytaæ, bo ten napis by³ zamazany: "Tylko cz³owiek o krwi przepe³nionej bratersk± mi³o¶ci± bêdzie w stanie otworzyæ wrota." Jak widzisz, to jest mój brat – Calel.
Teraz na pod³ogê sp³ywa³y krew i ³zy, ³zy rado¶ci z odnalezienia brata.
- No dobrze, ale nadal nie wiem, sk±d siê bierze ten nocny lament?
To pytanie odbi³o siê echem od ¶cian zamku, a odpowied¼ na nie zawis³a w powietrzu.
- To nasz trzeci brat, a raczej jego dusza – odrzek³ Calel.
- O kim ty mówisz? - zapyta³ zdumiony Haran.
- Tak, widzisz kiedy opu¶ci³e¶, z rozkazu króla, zamek, w³adca postanowi³, po zabójstwie swej ¿ony, dziecka zamordowaæ s³u¿±cych. Wydawa³o mu siê, ¿e stra¿ uciszy³a mnie na zawsze, uda³o jednak mi siê uciec. Menor, nasz brat, którego tak naprawdê nie zna³e¶ niestety nie mia³ tyle szczê¶cia. Camen zamordowa³ go. Ka¿dy fragment cia³a umie¶ci³ w osobnym stopniu schodów, a jego g³owê w ¶cianie dzwonnicy.
- Ale jak to mo¿liwe? Dlaczego mnie kaza³ wyrzuciæ z zamku, a was zostawi³ na stracenie?
- Tego ja sam nie wiem. Przez te 40 lat, jak tutaj jestem, musia³em wys³uchiwaæ lamentu Menora, to by³o okropne.
Elenear sta³ niczym kamieñ, wpatrzony w braci. By³ zaszokowany tym, co us³ysza³.
- A co siê sta³o z dzieckiem rodziny królewskiej? My¶la³em, ¿e to je zamurowa³? - zapyta³ Haran ze ³zami w oczach.
- Dziecko, po ¶mierci Evy, kaza³ wrzuciæ do morza. Potem, s³uch o nim zagin±³ - kiedy Calel wypowiada³ te s³owa, poczu³ dreszcz przechodz±cy przez jego cia³o.

Zaleg³a cisza, nikt nie by³ w stanie nic powiedzieæ.

Pytanie Reyona niezrêczne milczenie.
- Dobrze, Calelu, powiedz mi, dlaczego przej¶cie z trzeciego piêtra do dzwonnicy jest tak spalone?
- Kiedy po ¶mierci Menora, król zakopa³ czê¶ci cia³a w schodach, postanowi³ siê pozbyæ jedynych ¶ladów. Sam w³asnorêcznie pod³o¿y³ ogieñ, z my¶l±, ¿e dosiêgnie on dzwonnicê. Jednak jego plany nie powiod³y siê.
- Co w koñcu sta³o siê z w³adc±? - zapyta³ Haran. Odpowied¼ nadesz³a szybko.
- Po wszystkich zaj¶ciach, jakie mia³y tu miejsce, król postrada³ zmys³y. Napisa³ list do ciebie, lecz ten gdzie¶ zagin±³. Mo¿e nigdy go nie wys³a³, a mo¿e nie dotar³ do ciebie. Pewnego pó¼nego wieczora, opu¶ci³ mury zamczyska. Przez d³ugi czas nikt o nim nie s³ysza³. Po jakim¶ czasie, znaleziono jednak zw³oki mê¿czyzny, które wisia³y na drzewie, ociekaj±c jak±¶ nieznan± ciecz±. Przypuszczalnie by³a to substancja, która z¿era³a skórê cz³owieka. Cia³o jego by³o od nóg do pasa pozbawione tkanki, co ¶wiadczy³o o tym, ¿e ten p³yn kierowa³ siê w stronê przeciwn± ni¿ od góry do do³u.

Po tej wypowiedzi, Calel odetchn±³ ciê¿ko i spojrza³ w stronê Eleneara i swego brata. Obydwoje sprawiali wra¿enie zaskoczonych tym co powiedzia³. Chyba nie byli zbytnio przekonani do jego s³ów.
Po chwili, Elenear i Haran powiedzieli równocze¶nie:
- Chod¼my lepiej z tego miejsca.
- Nie chcê ju¿ go wiêcej ogl±daæ - powiedzia³ starzec.

Razem ruszyli w kierunku wyj¶cia w milczeniu, ¿aden z nich nie odwa¿y³ siê przemówiæ. Ka¿dy z nich zdawa³ sobie sprawê z tego, co siê dzi¶ sta³o. Jest pewne, ¿e ka¿dy o tym my¶la³.



Kiedy zbli¿ali siê do wyj¶cia z tunelu, Haran powiedzia³:
- Ka¿ê spaliæ ten zamek, niech nas ju¿ wiêcej nie prze¶laduje.
Calel i Elenear przytaknêli, po czym zaczêli wspinaæ siê po stromych schodach ku wyj¶ciu.
Kiedy wszyscy troje znale¼li siê na górze, starzec znów przy³o¿y³ krwawi±cy palec do kamienia, po chwili g³azy zasunê³y siê ponownie. Archeolog zagwizda³ 2 razy, co by³o sygna³em dla Remusa. Gdy podjecha³ rydwan, wsiedli i ruszyli w drogê.
Ca³a trójka spogl±da³a siê za siebie, jak w oddali znika twierdza, miejsce ohydnych zbrodni i z³a.


***

Podró¿ przebiega³a spokojnie, w rydwanie panowa³a martwa cisza. S³oñce chyli³o siê ku zachodowi. Kiedy dojechali do zamku, ka¿dy w milczeniu uda³ siê do swej komnaty.

Nastêpnego dnia Haran, Calel i Reyon zebrali siê w jadalni gdzie spo¿yli swój pierwszy posi³ek ,
Kiedy wszyscy ju¿ zjedli, odby³o siê po¿egnanie.
- Dziêkuje ci bardzo, ¿e zabra³e¶ mnie do Andamar, Elenearze. Gdyby nie Ty, nie by³oby tu mojego jedynego ju¿ brata Calela – powiedzia³ Haran. Obydwoje u¶cisnêli sobie d³onie. Z ust Calela pad³o tylko jedno s³owo:
- Dziêkujê. – powiedzia³ g³o¶no, po czym skierowa³ siê ku drzwiom.

Kiedy dotarli na miejsce, gdzie zaraz mia³ zjawiæ siê rydwan, Haran zapyta³ doktora:
- A ty, co bêdziesz teraz robi³? -
- Zamierzam napisaæ ksi±¿kê, która poka¿e prawdziw± historiê tego tajemniczego miejsca, a potem… siê zobaczy. Kto wie, mo¿e siê kiedy¶ ponownie spotkamy? -
- Mi³o by by³o - odrzek³ ciep³ym tonem starzec.
- A wy, dok±d siê udacie?
- Nie wiem, zajmê siê Calelem, a potem zobaczymy, jakimi niespodziankami obdaruje nas los - na twarzy Harana pojawi³ siê u¶miech. Po rozmowie ruszy³ ku wyj¶ciu.

Elenear sta³ w drzwiach i patrzy³, jak odje¿d¿aj±. My¶lami by³ ci±gle w Andamarze. Pomacha³ im na po¿egnanie, po czym zamkn±³ drzwi. Mijaj±c Sarê, skierowa³ siê w stronê swej komnaty. My¶li w g³owie gromadzi³y siê z biegiem czasu, lecz jedna by³a najbardziej wyrazista – „To nie koniec historii na temat tajemniczych zamków. Wszystko jeszcze przede mn±”

Drzwi do komnaty zamknê³y siê.













B³a¿ej Obia³a


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ragnarok



Do³±czy³: 20 Cze 2006
Posty: 22
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5

O ++++ dobra robota!![Cenzurka:D]
Jeszcze nie przeczyta³em ale znajdzie sie czas i jakis komentarz walne:P


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Duzia woda



Do³±czy³: 16 Cze 2006
Posty: 68
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5

Nie przeczyta³em jeszcze Wink . Wydrukuj mi to, bo mi siê drukarka zrypa³a. Nie ma to jak kartki, ksi±¿ki, czytanie z kompa to swoiste pozerstwo przy tym Laughing Smile .


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
McDracullo
Moderator


Do³±czy³: 16 Cze 2006
Posty: 86
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5
Sk±d: z przysz³o¶ci

Bêdzie lakturka do poduszki ;P


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
FatCat



Do³±czy³: 23 Cze 2006
Posty: 1
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5
Sk±d: Ciechocinek

No Blazeju, jestem pod duzym wrazeniem. Fajne opowiadanko. Drobne bledy sie zdarzyly, ale mimo tego jest bardzo pozytywne. Naprawde fajne czytadelko. Oby wiecej takich! Pozdro!


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
artias007



Do³±czy³: 16 Cze 2006
Posty: 32
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 3/5
Sk±d: CiechocinekCITY

Aby przeczytac ten tekst musialem sie z lekka zneczuliæ Twisted Evil
Wiêc czyta³em go w piatek po zakonczeniu roku a w sumie to juz sobota prawie by³a Cool

Tekst jest dobry. Ma kilka niedopracowan i nie domowien. Ale generalnie na poczatek jest good Rolling Eyes


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
blazej01
Administrator


Do³±czy³: 16 Cze 2006
Posty: 36
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5

Dziêkujê za s³owa krytyki, napewno postaram siê by zbiegem czasu by³o ich jak najmnie Smile

nied³ugo nowe opowiadanie Smile


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
monatoja



Do³±czy³: 21 Cze 2006
Posty: 1
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5
Sk±d: Ciechocinek

a miiiiiiiiiiiiiiii siê podoooba!! O !! Tak!! O !! Smile luuubie takie historie:) Zreszt± ty wiesz b³azej...


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anpo38



Do³±czy³: 24 Sty 2007
Posty: 7
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5

[link widoczny dla zalogowanych]


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Go¶æ




Hardcore anal action video!
[link widoczny dla zalogowanych]
Orpetaplem



Do³±czy³: 19 Kwi 2007
Posty: 12
Przeczyta³: 0 tematów

Ostrze¿eñ: 0/5

Adult BDSM movie
[link widoczny dla zalogowanych]


Post zosta³ pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Andamar- Tajemniczy zamek?
Mo¿esz pisaæ nowe tematy
Mo¿esz odpowiadaæ w tematach
Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów
Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów
Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu